OBSERWATOR TWÓRCY IAN BRENNAN, RYAN MURPHY 2022

„Obserwator”, serial Netflixa, którego twórcami są Ian Brennan i Ryan Murphy, to dziwny film. Dziwny, bo nie sposób określić czy jest to dobra produkcja czy też nie. Czy to faktycznie jest horror, jak jest określany, czy też niekoniecznie. Jedyną pewną rzeczą jest gra aktorów. Wyśmienita ! A mamy tu do czynienia z plejadą świetnych aktorów.
Główna para to małżeństwo Nory i Deana Braddocków, wykreowana przez wielokrotnie nagradzaną Naomi Watts i dorównującemu jej talentem Bobby`ego Cannavale. Ona, artystka, która niby poddaje się opiece męża, pokazuje swoją siłę. On, wzięty prawnik z aspiracjami, może trochę nadopiekuńczy, powoli wpada w paranoję i czuje strach o to, że nie będzie w stanie ochronić swojej rodziny. I to go niszczy, co aktor doskonale obrazuje.
Na drugim planie mamy wiele postaci, bez których nie byłoby historii. Wśród nich wybija się przede wszystkim Margo Mantildale (Maureen). Jest po prostu demoniczna. Na pozór niczym nie wyróżniająca się starsza pani, która przeszywa wzrokiem tak, że ciarki przechodzą, dodając do tego jad sączący się z jej ust.
Niemniej intrygującą postacią jest jedna z sąsiadek głównych bohaterów, Pearl Winslow, którą gra Mia Farrow. Wraz z niedorozwiniętym bratem Jasperem (Terry Kiney), tworzą osobliwą parę rodem z „Rodziny Adamsów”. Sam wygląd Pearl jest nieco przerysowany, co wzbudza co najmniej zaniepokojenie.
Jest jeszcze Noma Dumezweni jako prywatna detektyw Theodora Birch. Jako jedyna wydaje się być „normalna”…ale do czasu…potem pojawiają się wątpliwości…Pamiętna mama Stiflera, czyli Jennifer Coolidge brawurowo występuje w roli Karen Calhoun, agentki nieruchomości, kobiety wyrachowanej, pazernej, idącej po trupach do celu. W jej przyjaciela zaś wciela się Christoper McDonald. Kreuje postać detektywa Rourke Chamberlanda, z pozoru uśmiechniętego, poczciwego glinę. Ale i on zdaje się coś ukrywać i lekceważyć doniesienia małżeństwa.
A Braddockowie przychodzą do niego, żeby zgłosić fakt znalezienia w swojej skrzynce na listy donosu z pogróżkami. Biorąc ogromny kredyt ma zakup domu, cieszą się, że wreszcie będą mogli spokojnie żyć z dala od miejskiego zgiełku. Ale właśnie tuż po przeprowadzce w piękne przedmiejskie okolice do zabytkowego domu, dostają ów list. I zaczyna się mroczna opowieść. Przychodzą kolejne anonimy. Coraz groźniejsze. Dzieją się różne rzeczy. Niektóre straszne, inne mniej straszne a nasi bohaterowie zaczynają się poważnie bać.
To historia oparta na prawdziwych wydarzeniach. Taka informacja zawsze przyciąga większą liczbę widzów. Postanowiłam poczytać na ten temat i dowiedzieć się, ile prawdy przenieśli twórcy na ekran a ile faktów było wymyślonych. Okazuje się, że część jest nawet dosłowna (np. listy).
Pierwsze 4 odcinki oglądałam z zapartym tchem. Twórcy idealnie stworzyli atmosferę strachu. Niby nic strasznego się nie dzieje…a jednak…w powietrzu czai się zło. Mignie jakaś postać, słychać muzykę, zdarzają się głuche telefony. Atmosfera się zagęszcza. Jest coraz więcej podejrzanych. Policja jest bezradna. Wynajęta detektyw sprawdza kolejne nowe wątki. I nic. Sytuacja staje się tak zagmatwana, że przestaje to być horrorem a staje się jakąś groteską.
Podczas oglądania piątego odcinka, kiedy pani detektyw zaczęła snuć swoją opowieść, nie mogłam uwierzyć, że oglądam takie bzdury…i chciałam to przerwać. Ale ciekawość zwyciężyła…bo to przecież oparte na faktach…Ok…potem doszły kolejne okoliczności (trochę ich za dużo)i koniec nie był taki tragiczny.
Prawdziwa historia nie została wyjaśniona. A czy twórcy serialu „Obserwator” zrobili nam w tym względzie niespodziankę? Sprawdźcie, bo mimo tych minusów, można się nieźle przestraszyć (przynajmniej do pewnego momentu).
Anna Porębska