Peryskop Kultury

ZNIKNIĘCIA, REŻ. ZACH CREGGER 2025

Źródło: Filmweb

„Zniknięcia” to horror z elementami tajemnicy, który zaczyna się od mocnego, przerażającego zdarzenia: o godz. 2.17 w nocy wszystkie dzieci z jednej klasy wstają ze swoich łóżek, wychodzą z domów i…znikają. Pozostaje jedno dziecko, Alex, który nie wstał tej nocy. Ten prosty, ale mocno niepokojący punkt wyjścia tworzy tło dla opowieści o strachu, oskarżeniach, winie a także o tym, jak społeczność radzi sobie z traumą.

 

Reżyser Zach Cregger potrafi budować napięcie, mieszać tonację – są momenty naprawdę przerażające, ale także fragmenty z czarnym humorem. Kamera, montaż i sposób prowadzenia historii sprawiają, że film nie jest przewidywalny.

 

Film bardzo dobrze podtrzymuje klimat niepokoju, paranoi – nawet gdy nie dzieje się coś drastycznie strasznego, wrażenie zagrożenia i tajemnicy jest obecne praktycznie non-stop.

 

Opowieść rozbita jest na kawałki: bohaterowie patrzą na wydarzenie z różnych stron – nauczycielka, rodzic, policjant i inni. To pozwala lepiej zrozumieć ich motywacje, ale także odkrywa tajemnice krok po kroku. Tego typu struktura dodaje głębi i utrzymuje ciekawość.

 

Julia Garner jako Justine Gandy wypada bardzo dobrze, przekonująco. To dzięki niej postać nauczycielki, oskarżanej o wiele, staje się kluczowym punktem emocjonalnym filmu. Josh Brolin grający Archera Graffa, jednego z ojców zaginionego dziecka, również wnosi sporo do dramatu rodzicielskiej tragedii.

 

Film nie tylko straszy. Porusza ważne tematy, lęk rodziców, społeczny osąd, odpowiedzialność jednostki wobec wspólnoty.

 

W wielu momentach film potrafi zaskoczyć wizualnie. Zdjęcia, kadrowanie, sposób przedstawienia momentów strachu i symbolicznych scen – to wszystko działa na korzyść horroru.

 

Środek filmu traci trochę impet, gdy zaczynają się wątki poboczne lub przechodzimy między różnymi postaciami. Momentami długie fragmenty sprawiają, że napięcie opada.

 

Postać ciotki Gladys (Amy Madigan) pozostaje w dużej mierze tajemnicza. Film sugeruje wiele możliwych interpretacji, od choroby, poprzez magię do symboliki, ale nie daje odpowiedzi. Każdy może to odbierać w inny sposób, albo jako atut albo irytującą lukę.

 

Finał jest mocny, ale w pewien sposób odważny, bo łączy grozę, abstrakcję, surrealizm i nieoczywistość. Niektórych może rozczarować. Ja zaliczam się właśnie do nich.

 

Postaci drugoplanowe są interesujące ale czasem służą głównie do odsłaniania kolejnych kawałków zagadki a nie do pogłębienia psychologicznego.

 

„Zniknięcia” to film, który warunkuje mocne doznania, bo potrafi wystraszyć ale też ma coś dla widza myślącego i poszukującego ukrytych znaczeń.

 

Brakuje tu jednak pełnych wyjaśnień i zwartej narracji. Broni się zaś dzięki aktorstwu i klimacie.

 

Anna Porębska